The Bushy Beard to wyjątkowy sklep dla entuzjastów brody i wąsów prowadzony przez brodacza – Radka Czapczyka. Zainteresowanych zapraszam na stronę sklepu oraz facebookową stronę BushyBeard-Project. Śledźcie bo warto.
Tak na początek, powiedzcie skąd nazwa sklepu „The Bushy Beard” i dlaczego w ogóle go założyliście?
No tak, może zacznę w takim razie od pomysłu na sklep bo nazwa przyszła później . W mojej rodzinie broda była odkąd pamiętam… dziadek choć Ułan miał brodę, ojciec ma brodę i mi nie zostało nic innego jak brodę zapuszczać! Po jakimś czasie hodowania brody chyba każdy brodacz zaczyna szukać czegoś do pielęgnacji bo jednak mycie mydłem i używanie standardowych kosmetyków nie jest wystarczające, ale ja nie szukałem zbyt gorliwie i tak to trwało sobie… Dopiero wizyta w salonie Rostowskiego otworzyła mi oczy – powiem szczerze, że po niej poczułem się jak 1 000 000 dolarów (choć teraz z perspektywy czasu oceniam ją krytyczniej, np. brak golenia brzytwą ). No i się zaczęło, do końca dnia gładziłem moją puszystą i pachnącą brodę, a wieczorem zacząłem szukać kosmetyków do brody na poważnie. Wyszło na to, że w Polsce istniej jeden sklep, w Europie kilkanaście, a w USA setki, czyli trzeba coś z tym zrobić dla siebie i dla innych.
Przegadałem temat z żoną, synkiem i kotem po czym wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że to może być fajna przygoda i się zaczęło otwieranie sklepu, ale to historia na inna opowieść…
The Bushy Beard – prawda, że fajna nazwa J Nazwę wymyśliła moja żona i nie dopowiem do tego wielkiej historii bo jej nie ma, szukaliśmy nazwy, spisaliśmy kilkadziesiąt pomysłów i nawet zakupiłem domeny pod jeden z nich i wtedy moja żona mówi: „a co ty na Bushy Beard?” odpowiadam: „świetnie, ale niech jest The Bushy Beard”, chwila dyskusji czy to w ogóle poprawna forma, telefon do znajomego anglika i TADA jest nazwa!
Wasz sklep to całkiem świeże miejsce dla posiadaczy bród i wąsów. Choć ich właścicieli przybywa z dnia na dzień coraz więcej, miejsc w których mogliby nabyć specjalne kosmetyki jest w Polsce zaledwie kilka. Myślicie, że to się zmieni?
Jasne, że się zmieni, tu akurat nie mam złudzeń tym bardziej biorąc pod uwagę nastającą brodzianom modę, już widać zmiany po ilości powstających Barber Shop’ów. Natomiast pewne jest też to, że niewiele z nich przetrwa, ten rynek nie jest zbyt duży, a nasz klient woli często miksturę babci niż drogi kosmetyk (bo kosmetyki są dla bab, a brodę to się na piwie hoduje). Na szczęście nie jest to moje źródło utrzymania więc mogę to robić dla frajdy i przekonywać rodzimych brodaczy do dbania o kudły! Mam też świadomość, że jesteśmy dopiero na początku drogi tego biznesu i wiele nam jeszcze brakuje, głównie od strony wizerunkowej, ale najpierw chcieliśmy się skupić na jakości produktów i obsługi dla naszych brodaczy – która mam nadzieję jest co najmniej satysfakcjonująca!
Hasło lumberseksualny coraz częściej pojawia się we wszystkich mediach. Jak myślicie, ta moda przeminie jak mają w zwyczaju inne trendy czy zostanie z nami dłużej?
Nie mam pojęcia, trochę mnie to w sumie bawi, pewnie niektórzy myślą, że chcę skorzystać z tego trendu, choć to bzdura. Sam trend jest o tyle fajny, że jest niejako powrotem normalności, czyli męskiego wizerunku faceta i to mnie naprawdę cieszy! Cała reszta to tylko nazwa i szum medialny, czy trafna, dla mnie raczej zabawna, ale może być.
Pytasz się czy przeminie, pewnie tak i wiele osób zmieni wizerunek – takie życie… Dla mnie jest to o tyle ciekawe, że jeszcze niedawno mówiono na mnie Talib, Amisz, itd. a teraz nagle jestem trendy gościem i nie muszę kupować koszul w kratę żeby być modnym, bo już mam kilka w szafie.
W ofercie waszego sklepu można kupić sporo ciekawych produktów, których nie ma na naszym rynku jak Damn Good Soap Pomade czy seria olejków do brody od Fellows. Czym się kierujecie przy wyborze produktów do swojego sklepu?
Postanowiliśmy z żoną, że jeśli robimy to dla przyjemności, to nie będzie lipy i każdy produkt ma być osobiście przez nas sprawdzony (ja wsmarowuję, a żona, synek i kotek wąchają ) , żartuję – produkty testuje głównie ja, choć zdarza się nam użyczać coś do testów naszym znajomym. Wszystkich dostawców z wyjątkiem Bluebeards Revange poznaliśmy osobiście i sporo z nimi przegadaliśmy telefonicznie i na mailach. Wszyscy oni to pasjonaci i ludzie którzy tak jak my stawiają jakość na pierwszym miejscu .
Co do Pomady to mnie masz gdyż jestem łysy jak kolano i nie mam jak jej przetestować. Stąd w naszym sklepie ich nie ma, na tą jedyną namówił nas Jasper obiecując, że jest super, extra, rewelacyjna i że to będzie hicior! – uwierzyłem i mamy jedną pomadę! Ale planuję więcej… chyba będę kota smarował.
Natomiast z Fellows’em było śmiesznie, bo jak dogrywaliśmy umowę to Scott właśnie oczekiwał przyjścia na świat swojego dziecka, więc praktycznie cały kontrakt był uzgadniany w szpitalnym korytarzu, a czemu go wybraliśmy? Użyj balsamu Sweet Vanilla i będziesz miał odpowiedź.
Czy poza dystrybuowaniem macie plany zająć się w przyszłości produkcją własnych kosmetyków?
Myślę, że nad tym zastanawia się wiele osób, jakiś czas temu miałem fajne spotkanie z Henrykiem Orfingerem podczas którego opowiadał historię powstania Dr Irena Eris. Zaczynali w kotłach do mieszania ciasta na chleb – czyli zacząć można niby od niczego, ale to nie prawda, jego żona miała gigantyczną wiedzę chemiczną i kosmetyczną, którą wykorzystała w swojej pracy. Tak i w tym przypadku, niby proste i składniki na wyciągnięcie ręki, ale na finalny produkt składa się wiele czynników, a więc nie mówię nie, ale jak bym miał się za to zabierać to na poważnie bez chodzenia na skróty, a to duża sprawa.
Jakie produkty polecilibyście ze swojej oferty początkującym brodaczom?
Na pierwszy zakup zaproponowałbym trzy rzeczy:
- olejek do brody – na początek może być 10ml żeby dobrać sobie zapach. Olejki poprzez różny skład, różnią się też działaniem na zarost i skórę, natomiast tego producenci raczej nie podają, ale kiedyś mam zamiar się zebrać i sam opisać produkty pod kątem działania – bo naprawdę odpowiednio dobrane potrafią pomóc skórze z problemami.
- Balsam do brody – od razu duża puszka, bo bardziej się opłaca, a zejdzie na pewno. Natomiast tu należy się zastanowić czy coś mniej pachnącego jak Brighton, czy intensywnie jak DamnGoodSoap – ja wręcz uwielbiam zapach DamnGoodSoap, ale czasem też męczy mnie jego intensywność i wtedy zażywam olejek zamiast balsamu!
- Szczotka z włosia dzika – pozycja obowiązkowa na półce brodacza! Rozczesuje i układa kudły, masuje skórę i usuwa martwy naskórek. Bez niej się po prostu nie da porządnie zadbać o brodę, jeśli ktoś to uważa za fanaberię to znaczy, że jeszcze jej nie spróbował.
Myślę, że na początek to i tak dość duży wydatek, więc więcej nie ma co proponować, ale dalej warto uzupełnić półkę o szampon lub mydło do brody i wosk do wąsów.
Czy myśleliście nad rozpoczęciem współpracy z poza europejskimi markami jak np. Australia i Stany. Tamtejszy towary są naprawdę na wysokim poziomie.
Nie myślimy, działamy. To prawda, że poza Europą ten rynek kwitnie i jest masę fajnych produktów. W tym momencie pracujemy nad dograniem cła, zamówień i transportu, po nowym roku na pewno coś się zacznie pojawiać. Tyle, że nie powiem dokładnie kiedy, gdyż mamy jeszcze kilka dużych zadań do wykonania z większymi priorytetami , a robimy praktycznie wszystko własnymi rączkami więc z czasem jest wąsko… dlatego też jesteśmy otwarci na każdą współpracę która pomoże rozwijać ten rynek u nas, oraz otwarci na sugestie dotyczące naszego sklepu czy profilów w social media – bo na pewno można jeszcze wiele poprawić.
Dzięki i niech Ci broda rośnie!