Każdy, kto choć trochę interesuje się kulturą barberską w Polsce na pewno słyszał o warszawskim salonie Rostowski Barber Shop na Koszykowej. To właśnie tam dba o swoich klientów właściciel epickiej brody i znawca męskiego zarostu – Wojtek Rostowski. Zapraszam na krótką rozmowę o fenomenie męskiego zarostu oraz pasji do strzyżenia z założycielem pierwszego, warszawskiego barber shopu.
Przybornik Gentlemana: Od założenia twojego Barber Shopu minęły prawie dwa lata. Powiedz, co Cię skłoniło do otwarcia takiego miejsca?
Wojtek Rostowski: To była kwestia braku takiego miejsca i pewnej potrzeby wiążącej się z tym brakiem. Byłem w końcu pierwszą osobą, która otworzyła w Warszawie barber shop – po prostu czułem, że takie specjalne miejsce dla mężczyzn musi w końcu powstać. Przyznam, że zajęło mi to trochę czasu, bo znalezienie odpowiedniego lokalu i stworzenie odpowiedniego wystroju trochę trwało. Kiedyś pracowałem także jako stylista fryzur, głównie na planach filmowych, reklamowych i przy sesjach modowych. Mam dwudziestoletnie doświadczenie w branży kosmetycznej. Pielęgnacja, znajomość produktów kosmetycznych tak damskich, jak i męskich była mi zawsze bliska w zawodzie wizażysty – byłem ambasadorem takich firm jak Estee Lauder, Clinique czy Max Factor. Obecnie zmieniłem profil działalności o 180 stopni, stwarzając przestrzeń wyłącznie dla mężczyzn.
PG: Czy twoje dotychczasowe doświadczenie w profesjonalnym wizażu było Ci w jakimś stopniu pomocne przy otwarciu Twojego barber shopu?
WR: Myślę, że tak. Zawód wizażysty kieruje się proporcjami twarzy oraz doborem odpowiedniej linii fryzury czy brody, tak więc ja i mój cały team staramy się na to zwracać uwagę. Poprzez przycinanie i pielęgnowanie męskiego zarostu, modelujemy męską twarz. W moim dotychczasowym zawodzie wizażysty praca nad proporcjami twarzy zawsze mnie pasjonowała. Poprzez odpowiedni make-up wyprofilujesz każde oblicze i tak samo jest z brodą. Dzięki naszej pracy możemy również łatwej zakryć, czy skorygować pewne defekty męskiej twarzy lub nadać jej nowego charakteru.
PG: Co myślisz o zjawisku brody w Polsce? Jak by nie spojrzeć brodaczy przybywa, a nie zawsze tak było…
WR: Nie powiem, aby to zjawisko było dla mnie jakieś nowe. Broda zawsze była u nas spotykana, jednak najczęściej wśród pewnych subkultur, jak np. artystów, rockmanów, motocyklistów etc. Brody były tu cały czas, jednak nie były tak popularne albo wcale nie poruszało się tego tematu. Brodacze to bardzo solidarne środowisko. Jeżeli już ktoś się zdecydował na brodę to jest jej wierny, więc myślę, że ten trend będzie aktualny tak dla osób które chcą spróbować przygody z zarostem w przyszłości, jak i dla tych, które już go mają i chcą o niego dbać. Moim zadaniem było stworzenie miejsca, z którego mężczyźni wychodzą z zadbana brodą, którą wszystkie kobiety chcą całować. Myślę, że to mi się udało.
PG: Jakie chwyty, triki przy pielęgnowaniu brody polecałbyś mężczyznom, którzy starają się ją wyhodować?
WR: Prawda jest taka, że nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić, dopóki ktoś tej brody nie zapuści. Musimy stwierdzić jakiego rodzaju jest to zarost i jakie potrzeby musi mieć spełnione. To jest bardzo indywidualna kwestia, ponieważ każdy posiada zupełnie inną brodę. Zarost u niektórych mężczyzn jest bardzo suchy, ma tendencje do skręcania, zupełnie inaczej reaguje na warunki atmosferyczne, na wilgoć w powietrzu i tym podobne czynniki. Nasze podejście do klienta jest zawsze indywidualne, ponieważ musimy ocenić możliwości brody. W trakcie zabiegu weryfikujemy, czy klient, który marzy o bujnym zaroście, może rzeczywiście takowy posiadać. Jeżeli zarost ma być miernej jakości, to sugerujemy jego krótszą wersję.
PG: Czy równie indywidualnie podchodzicie do swoich klientów, gdy tyczy się to ich stylu życia i dopasowania do niego konkretnej fryzury i brody?
WR: Są osoby, które mają już swój styl, a my nie chcemy się narzucać – to najczęściej tyczy się strzyżenia głowy. Nie mniej jednak w kulturze barber shopów, strzyżenia mają tradycyjny charakter z nowoczesnym sznytem, dlatego są tak rozpoznawalne. Nie każde z nich pasuje do wykonywanego zawodu, dlatego najczęściej konsultujemy to zanim jeszcze chwycimy za nożyczki. Nigdy nie wykonujemy niczego na siłę, ponieważ nasza propozycja musi pasować do stylu danej osoby.
PG: Słyszałem różne negatywne opinie na temat brody w pracy. Co ty o tym sądzisz?
WR: Często słyszę, że broda nie pasuje w pracy, co jest całkowitą nieprawdą. Jeżeli jest zadbana i pod pełną kontrola barbera, to w czym problem? W XIX i początkach XX wieku broda była statusem prestiżu społecznego. Nosili ją głównie zamożni i bogaci, bo pomagała budować ich pozycję. Podobnie jest w tej chwili. Zwróć uwagę na Szwajcarów, Anglików i Szwedów różnej profesji. Bez względu na to, czy są to bankierzy czy prawnicy – u nich broda to istotny element związany z wykonywanym zawodem, bo wzbudza respekt i zaufanie.
PG: Poza groomingiem brody i włosów głowy, oferujecie swoim klientom oprawki do okularów. To dosyć nietypowe rozwiązanie jak na barber shop…
WR: Wiem o tym, jednak nie ma nic gorszego jak facet z fajna brodą i okropnymi oprawkami sprzed pięciu sezonów. Nie mogłem tego przeżyć, bo jednak mam doświadczenie w dopasowywaniu odpowiednich kształtów do twarzy. W naszym salonie zajmujemy się kompletną metamorfozą oprawy twarzy, dlatego gdy przychodzi do nas klient na zabieg w całkowicie niepasujących okularach, sugerujemy ich zmianę na model, z którego będzie długo zadowolony.
PG: Powiedz, czy często zdarza się sytuacja, w której przychodzi do was klient ze źle wykonanym strzyżeniem z poprzedniego miejsca?
WR: Owszem, zdarzają się takie sytuacje, ponieważ niektóre miejsca nie mają doświadczenia w strzyżeniu brody. My sami zdobywaliśmy doświadczenie w tym rzemiośle przez długi czas, dlatego teraz świetnie radzimy sobie z tym tematem. Ktoś, kto jednak dopiero startuje i nie ma o tym pojęcia, popełnia błędy, które poprawiamy.
PG: Jest jakiś konkretny typ fryzur, który dominuje wśród twoich klientów?
WR: Jeżeli chodzi o fryzury, to klienci bardzo często wybierają te, które są charakterystyczne dla kultury barber shopów, mianowicie oldschoolowe przejścia z mocnym kontrastem.
PG: Jak często mężczyzna powinien odwiedzać barber shop w celu utrzymania w ryzach swoich włosów głowy i brody?
WR: Myślę, że spokojnie co cztery tygodnie. Jeżeli ktoś ma dobrze wykonaną fryzurę, to może sobie pozwolić na dłuższy odpoczynek od nożyczek i nie ma chaosu na głowie. Sprawa wygląda nieco inaczej z brodą. Niektórzy mężczyźni mają tak zwane „pokorne brody”, które po przycięciu raz na dwa tygodnie rosną idealnie. Są również takie brody, które po krótkim czasie należy korygować, bo wyglądają niechlujnie. Myślę, że zapraszanie do siebie ludzi po kilka razy w miesiącu nie miałoby najmniejszego sensu. Chyba, że ktoś lubi do nas zwyczajnie przychodzić towarzysko. Zresztą często tak właśnie jest, że nasi klienci odwiedzają nas by porozmawiać i napić się kawy.