Pięć polskich książek grozy, które musisz koniecznie przeczytać.

Polski horror jako gatunek literacki czy filmowy zawsze miał pod górkę. Gdy w kinie lat 70’tych i 80’tych widza straszyły takie tytuły jak „Lokis” Majewskiego  czy „Wilczyca” Piestraka, w rodzimej literaturze grozy  nie działo się nic.  Rynek wydawniczy dla tego gatunku po 1989r. był zdominowany przez  anglojęzycznych autorów co nie sprzyjało zbytnio zaistnieniu na rynku młodym pisarzom grozy. Po nieustabilizowanej sytuacji rynkowej, polski horror nareszcie znalazł drogę aby trafić do czytelników. Po roku 2000 wraz z pojawieniem się nowych wydawnictw, polscy autorzy mogli wreszcie rozłożyć swoje twórcze skrzydła, dając upust swojej mrocznej wyobraźni. Zaczęły pojawiać się tematyczne antologie, autorskie zbiory opowiadań oraz powieści zaludnione przez wilkołaki, strzygi, psychopatów czy duchy nawiedzające polskie osiedla. Przyjrzyjmy się piątce najlepszych polskich literackich horrorów.

1. Jarosław Grzędowicz, Księga Jesiennych Demonów. Wydawnictwo Fabryka Słów 2003

Ksiega-Jesiennych-Demonow_Jaroslaw-Grzedowicz,images_big,5,978-83-7574-991-5

Zbiór opowiadań Grzędowicza to zdecydowanie najlepszy przykład na to, jak literacka groza pod flagą biało – czerwoną powinna wyglądać. Pięć opowiadań zawartych w książce to doskonała strawa dla miłośników nieszablonowej fabuły, doskonale zbudowanej atmosfery i świetnego stylu jednego z najlepszych polskich fantastów. Każde z opowiadań zabiera czytelnika w przesycony jesienną aurą i dojmującym smutkiem świat, w którym nic nie jest takim jakim się zdaje. W ulicznych zakamarkach deszczowej szarugi, skąpanych gorzką prozą dnia, skrywają się mamiące nas demony, których strawą jest życiowe niepowodzenie i dotykające nas niespodziewanie nieszczęścia. Jeżeli już raz padło na Ciebie spojrzenie jesiennych demonów, wiedz, że już się przed nim nie odpędzisz. Autor posługując się zręcznie mniej lub bardziej znanymi motywami z literatury grozy, tworzy historie, które diabelnie elektryzują nastrojowością i pomysłowością. Realizm psychologiczny w opowiadaniach stoi na równi z tym co nadnaturalne i magiczne. Całe magnetyczne piękno w grzędowiczowskiej art-grozie polega właśnie na połączeniu dwóch pierwiastków; czarnej jak smoła codzienności i zwyczajności ze sferą nadnaturalną. Opowiadanie o spełniającej życzenia złotej rybce w postaci karty kredytowej w tekście „Klub Absolutnej Karty Kredytowej” czy pełne mistycyzmu „Piorun” to historie zapadające w pamięć na bardzo długo po ich lekturze.  Zbiorek niezwykle udany i udowadniający, że Grzędowicz czuje się w tym gatunku jak ryba w wodzie. Dziwi tylko fakt, że poza tą książką i mini-powieścią „Popiół i Kurz” autor nie napisał już nic co by orbitowało w estetyce horroru.

2.Stefan Darda, Czarny Wygon. Wydawnictwo Videograf 2010

czarny-wygon-starzyzna-b-iext7086526

Za sprawą trylogii zatytułowanej „Czarny Wygon” Stefan Darda został ochrzczony polskim Stephenem Kingiem, zdobywając przy tym kilka prestiżowych nagród na polu rodzimej fantastyki. Porównanie do amerykańskiego mistrza grozy w przypadku Dardy jest jak najbardziej trafione i zasłużone, gdyż autor ten jak mało który w naszym kraju potrafi zbudować w odpowiedni sposób pełen autentyczności, horror prowincjonalny – tak bardzo charakterystyczny dla amerykańskiego pisarza.  Świat grozy Dardy nie leży jednak za wielkim Oceanem a na zwyczajnej polskiej wsi. Słowo zwyczajna w przypadku Starzyzny, to może niezbyt trafne określenie, gdyż miejsce to aż kipi pradawnym złem i tajemnicą, którą rozwiązać może tylko pewien miastowy dziennikarz. Starzyzna bowiem to zaginiona w czasie wieś, której mieszkańcy dopuścili się niegdyś okropnego czynu, za który wciąż słono płacą. Tematycznie w powieści Dardy jest wszystko to co dobra powieść grozy powinna posiadać. Mamy więc urokliwe miejsce, które skrywa makabryczną tajemnicę, klątwę, duchy i zagadkę, którą rozwiązujemy wraz z głównym bohaterem.  Autor postanowił straszyć tym co doskonale zna, dlatego właśnie akcja powieści toczy się w jego rodzinnych stronach, na Roztoczu. Trzeba przyznać, że to doskonały pomysł, gdyż dzięki temu czytając tę powieść, czytelnik bardzo szybko przenosi się te malownicze tereny.

3. Kazimierz Kyrcz Jr, Dawid Kain, Piknik w Piekle, Wydawnictwo Szerg 2004 r

projekt_okladki4-m

Kiedy po raz pierwszy natrafiłem na opowiadania autorstwa Kyrcz&Kain, nawet nie sądziłem jak wielkie wrażenie zdołają na mnie wywrzeć. Opowiadania urzekały siłą wyobraźni, stylem, bogatą tematyką i co najważniejsze, inteligentną zabawą z konwencją. Każde z opowiadań zawartych w tym zbiorku posiada ogromną siłę rażenia zamkniętą w zwięzłym, niemal minimalistycznym języku i  groteskowym  poczuciu humoru. Autorzy szperając w szafie z rekwizytami grozy, wybrali te najciekawsze i tchnęli w nie nowe życie. Stąd napotykamy radiową audycję widmo, tajemniczy hotel, kanibali, wszelkiej maści demony, szaleńców czy nawiedzone przedmioty. Świat przedstawiony przez autorów zbiorku to najczęściej świat osadzony w brudnych krakowskich osiedlach, gdzie zło czai się w prozie dnia, upatrując sobie zwyczajnych ludzi i ich największe słabości. Moim faworytem jest tu bez wątpienia kawałek pt. „B-Side” opowiadające historię policjanta tropiącego seryjnego mordercę, który jak się szybko okazuje cierpi na rozdwojenie jaźni. Mocny, groteskowy i bezkompromisowy jak cały zbiorek. Co tu więcej pisać, tych z was którzy nie poznali dotąd twórczości tego charakterystycznego duetu, pozostaje mi jedynie zaprosić nienasyconych fanów grozy na „Piknik w piekle”.

4.Łukasz Orbitowski, Złe Wybrzeża, Wydawnictwo PiT, 1999

Łukasz-Orbitowski

Łukasz Orbitowski uchodzi dziś z jednego z najciekawszych polskich prozaików z horrorowymi korzeniami.  Każda jego powieść to spore wydarzenie w świecie fantastyki jak i literatury w ogóle. Bez względu na to o czym by Orbitowski pisał, wszystko co wychodzi spod jego palców, od felietonów, przez opowiadania i bajki dla najmłodszych (Prezes i Kreska) aż po powieści, cechuje niecodzienna miłość do opowiadania. „Złe Wybrzeża” to debiut Orbitowskiego, którego próżno dziś szukać na półkach księgarskich czy sklepach internetowych. Ten biały kruk wydany w 1999 dzięki Związkowi Literatów Polskich to prawdziwy rarytas dla fanów pisarza. Niepozorna mała książeczka zawierająca trzy nowelki pt. „Ciało”, „Czysta Śmierć” i „Głowa Hieronima” to przegląd różnych konwencji, od tradycyjnego horroru  po brutalny thriller i detektywistyczną opowieść niesamowitą. „Głowa Hieronima” to opowieści o cmentarnych hienach; Leszku i Adamie, którzy kradnąc głowę sławnego wróżbity, ściągają na siebie niewyobrażalną karę. „Ciało” to surowy thriller opowiadany z punktu widzenia psychopaty i jego szaleńczego planu wobec najbliższych. Realizm i filozofia głównego bohatera, wprawiłaby w zdumienie nawet Patricka Batemana z  „American Psycho”. Wreszcie „Czysta Śmierć” to zagadkowa i pozostawiająca wiele niedopowiedzeń historia policjanta badającego sprawę powiązanych ze sobą samobójstw, za sprawą niepozornego staruszka. Każde z tych opowiadań wiąże ze sobą postać porucznika Trzcińskiego, inteligentnego stróża prawa, który znajduje się zawsze obok wiru tragicznych wydarzeń. Orbitowski swoim debiutanckim zbiorkiem udowodnił, że po mistrzowsku potrafi pociągnąć historię bez względu na to czy jest to epicka powieść o alternatywnej Polsce z poetą w roli głównej( „Widma”) czy krótkie opowiadanie o ojcowskim bólu z powodu straty („Ciało”).

5.Sępy, Robert Cichowlas, Jacek Rostocki, Fabryka Słów 2009

Sepy-Robert-Cichowlas-Jacek-M-Rostocki-_bc19797„Sępy” to jeden z niewielu udanych zbiorków grozy  wydanych przez Fabrykę Słów,-wydawnictwa w głównej mierze dziś hołubiącym nie najwyższych lotów fantastyce. Miał to być kamień milowy w utworzeniu nowej serii grozy młodych autorów, skończyło się jednak tylko na kilku udanych pozycjach, jak m.in. ”4 Pory Mroku” Palińskiego czy choćby „Pies i Klecha” Orbi& Urbi. „Sępy” to solidny kawał szeroko-przekrojowej tematycznie grozy zaprezentowanej przez  młody duet Cichowlas& Rostocki. Już po pierwszych tekstach zawartych w książce, czytelnik wyraźnie dostrzec może tematyczne preferencje autorów. U Rostockiego  jest to bardzo często surowy, horror cielesny, czasem jedynie flirtujący z klasycznymi motywami literatury grozy jak tekście  „Bal w Blankenese” U Cichowlasa widać zaś spory ukłon w stronę klasyki gatunku, stąd w jego tekstach tradycyjnie przewijają się zjawy czy nawiedzone domy ”Kamienica na Lodowej” czy „Odnaleziona”. Pomimo tych różnic, cały zbiór stylistycznie jest niezwykle spójny, widać to zwłaszcza w tekstach pisanych wspólnie. Widać, że autorzy doskonale się rozumieją co w rezultacie przełożyło się na książkę. Szkoda ogromna, że poza „Sępami” autorzy nie spotkali się już ponownie aby coś wspólnie napisać.

Jedna uwaga do wpisu “Pięć polskich książek grozy, które musisz koniecznie przeczytać.

Dodaj komentarz