La Barbe-wywiad

beardedman_00

La Barbe to miejsce szczególne dla warszawskiego gentlemana.  Nie dość, że prowadzą sklep z wieloma ciekawymi i rzadkimi na naszym rynku produktami kosmetycznymi to jeszcze do tego oferują usługi tradycyjnego golenia brzytwą.  Poniżej wywiad ze współzałożycielem Michałem Pecem.

Przybornik Gentlemana: Zapewne każdy z was w La Barbe ma różne doświadczenie z tradycyjnym goleniem. Gdzie się uczyliście tego fachu i co skłoniło was do założenia własnego zakładu?

Michał Pec: Zakład to złe określenie, bo korzystamy niejako z gościnności dwóch miejsc, ale może o tym później. Jeżeli chodzi o naukę, to pewnie sporo osób czytających miało albo ma podobnie, czyli nie lubią się golić. Tak było w naszym wypadku, a zmieniło się to wraz z pierwszymi próbami golenia brzytwą. Tak więc pierwsze kroki to golenie samego siebie za pomocą brzytwy właśnie. A że temat jest bardzo popularny na całym świecie i od pewnego czasu przeżywa prawdziwy renesans, stąd myśl o rozszerzeniu działalności o tradycyjne golenie. Przygotowania zajęły trochę czasu, a ostatnim etapem było nawiązanie kontaktu z Sidem Sottungiem. Sid jest Amerykaninem z Nowego Jorku mieszkającym od 13 lat w Anglii. Ma za sobą 25 lat kariery w zawodzie, fachu uczył się w Akademii Vidala Sassoona, więc lepiej trafić nie można! W Nottingham prowadzi obecnie własną akademię. Na miejscu mieliśmy możliwość nauki fachu oraz golenia pierwszych klientów. Co do miejsca, to pierwotny pomysł obejmował jedną lokalizację, którą jest Pałac Zdunowo (www.palaczdunowo.pl) w Załuskach, niedaleko Płońska. Od tego miejsca wszystko się zaczęło. Jest to piękny pałacyk, który powstał przed I wojną światową. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych – właściciele podnieśli go z zupełnej ruiny i na miejscu stworzyli hotel, miejsce na spotkania biznesowe i imprezy weselne. Goście mogą skorzystać nie tylko ze standardowego SPA, ale także z golenia brzytwą. Oferta kierowana jest nie tylko do grup. Mogą z niej korzystać także goście indywidualni. Według nas weekendowa wizyta w Pałacu połączona z kolacją w restauracji (trzy lata z rzędu restauracja była nagradzana tytułem Najlepszej Restauracji Pałacowej w Polsce) i goleniem to bardzo fajny pomysł na prezent! Natomiast druga lokalizacja jest już „standardowa” – w Warszawie, na ulicy Mokotowskiej golimy w studiu Freelance. To bardzo fajne miejsce położone w Centrum, do którego serdecznie zapraszamy! Z dojazdem nikt nie powinien mieć kłopotu, no może jedynie ze znalezieniem miejsca do parkowania nie jest łatwe.

Przybornik Gentlemana: Co waszym zdaniem jest najbardziej wyjątkowe w tradycyjnym goleniu na mokro?

Michał Pec: Chyba to, że mężczyźni rzadko poświęcają dłuższą chwilę na zadbanie o siebie, a nierzadko ich noga nigdy nie postanie w żadnym salonie urody. W przypadku golenia mamy zabieg typowo męski, z wyraźną, męską konotacją dotyczącą zarostu, brzytwy. Co ciekawe, w przeciwieństwie do typowych zabiegów SPA itp., gdzie konieczny jest pewien stopień delikatności, tutaj mamy do czynienia z zabiegiem, który zrobi tym lepsze wrażenie na mężczyźnie, im pewniejszymi, zdecydowanymi, bardziej „szorstkimi” ruchami zostanie wykonany. Z przymrużeniem oka można powiedzieć, że golenie brzytwą jest czymś dla „twardzieli”, i to ludzi w tym zabiegu pociąga. Oczywiście samo golenie to nie wszystko, bo łączy się z odpowiednim przygotowaniem, aplikacją różnych produktów, masażem. A to wszystko działa bardzo relaksująco. Nie możemy też zapominać o efekcie końcowym – nie ma dokładniejszego golenia niż golenie brzytwą!

PG: Można śmiało powiedzieć, że golibrodzi przeżywają prawdziwy renesans. Z tego co wiem, wy nie tylko perfekcyjnie golicie, ale i pomagacie swoim klientom wybrać konkretny kształt zarostu, uświadamiając przy tym jak o niego dbać?

MP: Pierwotne założenie było takie, że oferujemy golenie brzytwą. Czyli golimy zarost, a jeżeli ktoś posiada brodę, baczki, to przy okazji poprawiamy kontur. Zauważyliśmy, że w Polsce, ze względu na silną modę na brody, ludzie przez „golenie brzytwą” rozumieją „skrócenie brody”. A to zupełnie inne rzeczy. Ale niejako wychodząc naprzeciw potrzebom, zajmujemy się również brodami. I staramy się to robić z odpowiednią otoczką –  chodzi o to, żeby nie tylko „pomachać” maszynką, ale dochodzi do tego masaż, zaznaczenie konturów brzytwą (a jeżeli jest taka potrzeba, to i golenie brzytwą), nałożenie olejków i ogólna pielęgnacja brody.

PG: Mój francuski nie jest zbyt dobry, ale z tego co wiem La Barbe oznacza brodę. To jej poświęcacie swoją całą uwagę. Czy planujecie jednak poszerzyć ofertę o strzyżenie głowy?

MP: W pomyśle z nazwą nie do końca chodziło o ukierunkowanie na brody, bo to nie jest nasz główny obiekt zainteresowania. Chodziło nam bardziej o znalezienie nazwy, która jasno nawiązywałaby do kultury barberskiej, tradycyjnych barbershopów. Stąd francuskiej „la barbe” – oczywiście znaczy to ni mniej ni więcej tylko „broda”, ale w naszym zamyśle w pierwszej kolejności słowo to zawiera pierwiastek barberski.

Planów strzyżenia nie mamy. Niech robią to profesjonaliści J. Być może moment byłby dobry – moda w ostatnich miesiącach zrobiła się bardzo silna i nowe zakłady fryzjerskie nawiązujące do kultury barberskiej mają niejako ułatwione zadanie – po prostu jest na nie ogromne zapotrzebowanie. Sęk w tym, że za fajną otoczką nie zawsze idą wystarczające umiejętności. To nie działa tak, że jak ktoś ma wytatuowane ręce, to od razu będzie dobrym fryzjerem J.Także my się trzymamy naszego planu – chcieliśmy golić brzytwą i to robimy, a dodatkowo chętnym pielęgnujemy brody.

PG: Prowadzicie również sklep z produktami pielęgnacyjnymi dla mężczyzn. Można w nim między innymi kupić olejki do brody, do golenia, przeróżne pomady i akcesoria. Które z nich poleciłbyś najbardziej i dlaczego?

MP: Osobom interesującym się tradycyjnym goleniem oraz brodaczom serdecznie polecamy olejki francuskiej firmy Barbe N Blues. Może cena nie jest niska, ale to produkty, których na co dzień używamy w naszej pracy i są naprawdę najwyższej jakości. Zarówno olejki do golenia, jak i olejki do brody mają bardzo ciekawe, trudne do opisania słowami zapachy. Wypróbowaliśmy i mamy w ofercie różne olejki, ale Barbe N Blues są zdecydowanie najlepsze!

Brodacze powinni się także zainteresować olejkiem do brody amerykańskiej marki JS Sloane – olejki te sprzedawane są w buteleczkach 60 ml, czyli w dwa razy większych niż standardowe opakowaniach. A cena pozostaje na ciekawym poziomie.

Jeżeli chodzi o pomady, to mamy już na naszych półkach dwa nowe produkty spod znaku Schmiere – tym razem będą to pomady na bazie wody. Jak zwykle wyglądają niesamowicie i pachną, jak żadne inne!

Zachęcamy wszystkich do zadawania pytań odnośnie do oferowanych przez nas produktów – znamy je jak własną kieszeń, bo stosujemy je na co dzień, czy to na własnych włosach, zaroście, czy też przy goleniu lub trymowaniu bród klientów.

PG: Podobno wizyta u was planowo trwa aż 50 minut. Opowiedzcie, jak wygląda cały ten proces krok po kroku?

MP: Dokładnie tak – zakładamy, że golenie będzie trwało ok. 50-60 min. Krócej się nie da, zdarza się za to nieco dłużej.

Zaczynamy od zapoznania się z zarostem oraz cerą klienta – szczególnie ważnym miejscem jest szyja i warto zwrócić uwagę na to, w jaki sposób rośnie zarost. Następnie przygotowujemy skórę przy użyciu olejku do golenia, peelingu oraz gorącego kompresu. Pędzlem nakładamy mydło do golenia i wykonujemy dwa podejścia. Kończymy maseczką, na którą nakładamy zimny kompres, a następnie wykonujemy masaż z użyciem kremu nawilżającego. A żeby klient czasem nie zasnął na fotelu, to pobudzamy go wodą po goleniu – uwaga szczypie! J Efektem końcowym jest gładziutka i pachnąca skóra oraz zrelaksowany klient.

PG: Czy mężczyźni którzy do was trafiają, mają już najczęściej jakieś doświadczenie z goleniem brzytwą czy jest to dla nich zupełna nowość?

MP: Najczęściej nie. Z reguły jest to dla nich zupełna nowość. Brzytwa okazuje się być w Polsce bardzo zapomnianym narzędziem, choć jeszcze jakieś 20 lat temu była obecna w każdym zakładzie fryzjerskim.

Tutaj widzimy ogromną różnicę między naszym krajem a np. Anglią. W Nottingham co trzecia witryna na każdej ulicy to salon fryzjerski. A wśród nich jest sporo nawiązujących do tradycyjnych barbershopów. Klientela tym samym jest zupełnie inna – tam na pytanie, czy to pierwsze golenie brzytwą, każdy odpowiada, że nie. Widać też, że część klientów w ogóle nie goli zarostu w domu, tylko np. raz w tygodniu odwiedza swojego fryzjera i tam prosi o golenie brzytwą.

 PG: Jakie macie plany na przyszłość?

MP: Planów jest sporo, zobaczymy, co życie przyniesie. Na pewno z niecierpliwością czekamy na wiosenno-letni sezon weselny w Pałacu Zdunowo – to może być naprawdę gorący okres, jeżeli chodzi o golenie! W tym roku ruszyliśmy także z ofertą szkoleń z golenia brzytwą. Zapraszamy fryzjerów i osoby, które chciałyby poznać tajniki tradycyjnego golenia!

Dodaj komentarz